„Zawaliłeś się jak schody w Kitschu” – czyli krakowska legenda clubbingu

Słynna kamienica na ulicy Wielopole stanowiła pewien ewenement w krakowskim krajobrazie kulturalnym. Jeszcze do niedawna funkcjonował tu swego rodzaju imprezowy kombinat, w którym każdy mógł znaleźć cos dla siebie, niemal bez względu na godzinę o której zapragną się dobrze zabawić.Do białego ranaKamienica na Wielopolu nie wygląda i od dawna nie wyglądała zbyt zachęcająco. Z zewnątrz odrapana i sprawiająca niezbyt miłe wrażenie, które jednak szybko mijało po wejściu do środka. O ile było się gotowym na wielką imprezę. W środku funkcjonowały bowiem cztery kluby, różniące się klimatem oraz serwowaną muzyką. Najsłynniejszym z nich był niewątpliwie Kitsch, słynący początkowo jako klub nastawiony na homoseksualistów, stał się z czasem mekką krakowskich imprezowiczów. Nie wszystkim odpowiadała tutejsza muzyka czy wystrój wnętrza, wszyscy za to doceniali fakt zamykania klubu dopiero po wyjściu ostatniego gościa, co często następowało dopiero rankiem. I przyczyniało się do niepochlebnej opinii sąsiadów kamienicy na Wielopolu. Przy okazji odwiedzania Kitschu sporo gości zostawało również w o wiele spokojniejszej Carycy, lub nastawionym na rockową muzykę Łubu Dubu. Bez względu na godzinę cały czas coś się tu działo. Do czasu.Koniec legendyTak zaczął się nasz wieczór kawalerski kraków: nocą z 5 na 6 listopada 2011 roku we wszystkich klubach bawiło się ponad półtora tysiąca osób. Teoretycznie kamienica na Wielopolu była według nadzoru budowlanego w bardzo złym stanie, a jej właściciel miał pozwolenie na uruchomienie tutaj jedynie niewielkich lokali gastronomicznych. Rzeczywistość była zupełnie inna – ocenia się, że podczas weekendów kombinat imprezowy przyciągał nawet dwa tysiące osób. Stan techniczny budynku doprowadził jednak w końcu do katastrofy – podczas kolejnej imprezy zawaliły się schody pomiędzy piętrami. Kilka osób zostało rannych, na szczęście niezbyt groźnie. Konieczna była również ewakuacja całego budynku, w tym ludzi znajdujących się na odciętym drugim piętrze. Całe wydarzenie odbiło się szerokim echem w Krakowie i stało się przyczynkiem zarówno do zabawnych komentarzy (zwłaszcza, iż już od dawna stali bywalcy tego miejsca wróżyli mu w żartach zawalenie się z hukiem) jak i całkiem poważnych dyskusji dotyczących stanu kamienic w Krakowie i działalności nocnych klubów. Z pewnością jednak kulturalna mapa Krakowa straciła bardzo kontrowersyjne, lecz nie mniej atrakcyjnie miejsce.

Back to Top